27 grudnia 2013

Sowia torba

Warszawska grupa szyciowa zainicjowała wspólne szycie. Wybór padł na ekotorbę (więcej można poczytać tutaj). Z mojej strony niezbyt długie hamletowskie rozważania: szyć czy nie szyć? Oczywiście, że szyć! Na wykonanie torby było mnóstwo czasu jednak praca i uczelnia skutecznie go uszczupliły... I tak zamiast w ostatnim dniu szycia siedzieć spokojnie i popijać herbatkę podziwiając torby innych uczestniczek szyłam na wariata.



Ale od początku.
Torba powstała z prostokąta o wymiarach 40 x 80cm. Uparłam się, że zrobię torbę z jakąś aplikacją. Sam wybór zabrał mi chyba najwięcej czasu. Gdy już wydawało mi się, że zwyciężył kot, mój drogi tż spojrzał zza laptopa i ze zdziwieniem zapytał 'Znowu koty?!'. Casting na nowo czas zacząć. Tym razem wpadła mi do głowy sowa. O taka:


Powiększyłam obrazek na monitorze i odrysowałam na kartce. Potem wyciągnęłam całe zapasy filcu zaczęłam przebierać jak na straganie z filcu wycięłam wszystkie elementy i zaczęłam przyszywać.

Gdy na miejscu były już łapki, w sumie raczej skrzydła i oczy, moje drogie audytorium zaproponowało, że jeszcze mogę dokonać transformacji i zamiast sowiego dzioba, doszyć żabie udka. Po paru złowrogich spojrzeniach dalszych pomysłów nie było. ;)



Potem materiał złożyłam na pół i zszyłam boki. Z materiału w kwiaty (niegdyś zapewne był to jakiś obrus albo zasłona) wycięłam drugi prostokąt, zszyłam boki i zszyłam razem wierzch torby i podszewkę. Uszy powstały z prostokątów o wymiarach 65 x 6 cm.

Poniżej kilka zdjęć już gotowej torby. Niestety, tylko zdjęcie 1. od góry oddaje prawdziwe kolory:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz